Rachunek sumienia czyli jak dzisiaj wygląda elektromobilność po polsku? 5 na TAK vs 5 na NIE
Elektromobilność wchodzi w nasze życie zdecydowanie i gwałtownie i wygląda na to, jakby nie miała zamiaru się już wycofywać. Regularnie słyszymy o kolejnych producentach wprowadzających do sprzedaży nowe modele samochodów elektrycznych, o markach które określają daty końca produkcji silników spalinowych czy o krajach które determinują w czasie do którego roku będzie można sprzedawać auta spalinowe i nie jest to bynajmniej przyszłość odległa. W całej Unii Europejskiej ten zakaz obowiązywać będzie od 2035 roku, ale poszczególne kraje europejskie jak Szwecja zabroni tego od 2030 roku, a Norwegia już od 2025 roku.
Tym artykułem otwieramy cykl omawiający zagadnienie elektromobilności w Polsce. Opowiemy w nim, co przemawia za elektromobilnością a nad czym inżynierowie z całego świata muszą jeszcze popracować?
Zaczniemy od tego, co w elektromobilności już teraz jest atrakcyjne.
1. Brak spalin i hałasu silników spalinowych
Poziom zanieczyszczeń i hałasu w miastach przy ruchliwych arteriach jest bardzo wysoki, uciążliwy dla mieszkańców i odwiedzających i z pewnością nie jest obojętny dla naszego zdrowia i samopoczucia. Te zanieczyszczenia i hałas w zdecydowanej większości generowane są przez spalinowe samochody. Cudownie byłoby gdybyśmy mogli jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienić wszystkie te spalinowe samochody na samochody o napędzie elektrycznym i zwiększyć komfort przebywania w mieście. Dzisiaj wydaje się to bardzo odległe i nierealne, a ludzie którzy już nie mogą znieść tych uciążliwości przenoszą się za miasto, ale, jak to się mówi: musimy gdzieś zacząć!
2. Przyjemność z jazdy i bezpieczeństwo
Kto miał przyjemność jeździć elektrykiem ten już wie, jak przyjemna to czynność. Wydobywająca się z układu napędowego cisza i maksymalny moment obrotowy dostępny w każdej chwili nie tylko sprawia, że samochód niepostrzeżenie i błyskawicznie rusza spod świateł, ale również pozwala sprawnie wykonać manewr wyprzedzania jeżeli jest taka potrzeba, co zdecydowanie wpływa na bezpieczeństwo w takich sytuacjach. Samochody elektryczne to także wygoda w postaci tak zwanego „automatu”. Chociaż elektryczne samochody nie posiadają skrzyń biegów, z perspektywy kierowcy obsługuje się go jak samochód spalinowy z automatem.
3. Niskie koszty eksploatacyjne
Koszty paliwa w samochodzie elektrycznym przeliczamy na kilowatogodziny [kWh], te same jak na rachunku za prąd. Większość samochodów elektrycznych potrzebuje od 12 do 18 kWh żeby przejechać 100 kilometrów. Przyjmijmy więc średnią na poziomie 15 kWh, żeby określić ile to kosztuje. Ładując się z domowego gniazdka przy cenie 0,80 zł/kWh, sto kilometrów przejeżdżamy za 12 zł. Jeżeli zamienimy taryfę na G12w, gdzie energia i dystrybucja jest tańsza w nocy i weekendy, możemy zmniejszyć koszt kWh do 0,50 zł/kWh. Wtedy koszt przejechania stu kilometrów spada do kwoty 7,50 zł. Jeżeli masz dom, firmę lub gospodarstwo rolne i wykonasz instalację fotowoltaiczną, energię do napędu samochodu elektrycznego masz już w cenie instalacji i przejechanie stu kilometrów kosztuje 0 zł. Oprócz tego w samochodach elektrycznych wykorzystywane są mechanizmy odzysku energii, które umiejętnie wykorzystywane spowalniają samochód zamiast używania hamulców. Znane są już przypadki przejechania ponad 100.000 kilometrów i po sprawdzeniu stanu klocków i tarcz hamulcowych okazywało się, że wciąż są w bardzo dobrym stanie.
4. Mniejsze skomplikowanie układu napędowego i jego większa trwałość
Układ napędowy samochodu elektrycznego jest prostszy konstrukcyjnie, co już od samego początku jest jego wielką zaletą. Przemawia za tym mniejsza liczba ruchomych części, brak konieczności stosowania skomplikowanego układu chłodzenia, brak wielostopniowej i skomplikowanej skrzyni biegów. Silniki elektryczne pozbawione są wszystkich wynalazków silników spalinowych ostatnich lat, które prowadziły do podniesienia ich wydajności w nieracjonalny kosztowo sposób poprzez takie układy jak filtr DPF, adblue, turbosprężarki itp. Dzięki tym różnicom w samochodzie elektrycznym jest mniej elementów, które mogą ulec awarii.
5. Mniej hot dogów na stacjach benzynowych
Podróżując elektrykiem nie będziesz już częstym gościem na stacjach benzynowych. Umówmy się, że nie zawsze kupowane jest tam tylko paliwo i nie zawsze jest potrzeba kupić coś więcej. Wychodzimy z kawą, napojem energetycznym, hot dogiem czy batonikiem. Gdyby tak nie było dzisiejsze stacje benzynowe nie przypominałyby bistro połączonego ze sklepem z popularnej sieci. Jeżeli nie musimy zajeżdżać na stację benzynową to nie zrobimy niepotrzebnych zakupów „przy okazji”.
A nad czym wspomniani wcześniej inżynierowie z całego świata muszą jeszcze popracować?
1. Ograniczony zasięg na jednym ładowaniu zazwyczaj dużo mniejszy niż na jednym baku samochodu spalinowego
W zależności od pojemności akumulatorów, niektóre modele samochodów elektrycznych przejeżdżają zaledwie sto kilkadziesiąt kilometrów na jednym pełnym akumulatorze. Z drugiej strony rekordziści przebili już zasięg 500 km na pełnym akumulatorze. Te drugie są rzadkością, a wciąż nie są to wartości powalające użytkowników samochodów spalinowych. Obecnie jest coraz więcej samochodów, które na pełnej baterii oferują przejechanie dystansu rzędu 300-400 km.
2. Długi czas ładowania baterii
Powyższy problem może nie byłby odczuwalny, gdyby nie fakt, że czas ładowania akumulatorów w samochodzie elektrycznym potrafi być naprawdę długi. Jak długi? Do odpowiedzi na to pytanie posłużą nam dwa parametry. Pierwszy z nich to pojemność akumulatorów. Zazwyczaj mamy do czynienia z przedziałem 30-90 kWh pojemności. Drugi parametr to rodzaj ładowarki i związana z nią moc ładowania. Tutaj możemy wybrać domowe gniazdko, domową stację ładowania, ogólnodostępną stację ładowania AC, albo szybką ładowarkę DC. Moc ładowania w każdym z tych wariantów będzie różnił się znacząco w przedziale 3-50 kW. Czasami więcej, jak się uda to nawet 150 kW. Niemniej czas ładowania będzie sumą czynników: możliwości ładowarki, możliwości samochodu i możliwości baterii. W porządku, przypłyńmy do brzegu, żeby w końcu określić ten czas ładowania. Z domowego gniazdka będzie to od 10 do więcej niż 30 godzin dla powyższych pojemności akumulatorów. Z szybkiej ładowarki DC o mocy 50kW będzie to od kilkudziesięciu minut do ponad 2 godzin. Jest to zatem duże ograniczenie dla kierowców przejeżdżających dziennie większy dystans niż oferuje samochód elektryczny.
3. Ceny zakupu
Obecnie najtańszym pełnowymiarowym autem elektrycznym jest Dacia Spring, a jej ceny zaczynają się od 76 tysięcy złotych. Samochód typu Skoda Citygo-e albo Volkswagen e-up to już wydatek od ok 88 tysięcy złotych. Jeżeli mówimy o większych samochodach ceny rosną i przedziały 150-250 tysięcy złotych za samochód są najczęściej spotykane i często są barierą nie do przejścia. Jest w tym wszystkim kilka pozytywnych aspektów. Ceny wynikają też z oferty, którą obecnie producenci kierują głównie do segmentu klienta premium. Ceny samochodów spalinowych w ostatnim czasie mocno się zwiększyły i różnica w cenie zakupu elektryka i tak się zmniejszyła. W Polsce ruszył wreszcie program dopłat do samochodów elektrycznych „Mój elektryk” z którego można otrzymać nawet do 27 tysięcy złotych. Wreszcie w ofercie producentów pojawiają się kolejne modele co zwiększa wybór, a konkurencyjność będzie wymuszała obniżanie cen. Popularyzacja tego segmentu samochodów będzie też wpływała na zmniejszenie kosztów produkcyjnych. W przyszłości zatem możemy oczekiwać niższych cen elektryków i większego wyboru. Do tego dzisiaj praktycznie nie funkcjonuje rynek samochodów używanych.
4. Wątpliwości wokół utylizacji baterii samochodowych
Jest to w tej chwili największy zarzut wobec elektromobilności. Miliony akumulatorów, które po dziesięciu czy kilkunastu latach zaleją nasz świat tworząc na nim wielkie i toksyczne śmietnisko. Ten temat powinien nas szczególnie interesować w obliczu tego, że Polska może stać się znaczącym na świecie producentem akumulatorów do samochodów elektrycznych. Obecnie każda fabryka baterii ma obowiązek poddać akumulator recyklingowi samodzielnie lub zlecić to uprawnionemu recyklerowi, z którym kontrakt musi zawrzeć przed sprzedażą produktu. Te możliwości recyklingowe jednak nie sprostają znacząco rosnącej liczbie produkowanych akumulatorów. Czy powinniśmy się martwić? Z pewnością. Do tej pory najczęściej komunikowana była możliwość wykorzystania akumulatorów samochodowych do stacjonarnych systemów stabilizowania sieci i magazynowania energii. Jednak tam gdzie my widzimy problem inni potrafią zobaczyć możliwość. Ze względu choćby na występowanie w bateriach cennych surowców takich jak lit, nikiel, kobalt, mangan czy grafit, niektóre koncerny pracują nad efektywną metodą odzysku. Volkswagen opracował już dzisiaj metodę, która pozwala odzyskać ponad 90% surowców wykorzystanych do produkcji baterii. Metodę tą przebadali i wdrożyli w zakładzie w Niemczech. Kolejnym producentem, który wprowadza metodę recyklingu baterii jest konsorcjum w którym uczestniczy Renault. Wygląda na to, że w temacie recyklingu baterii zmieniło się już dużo, a jeszcze więcej wydarzy się w ciągu kilku najbliższych latach i procent odzyskanych surowców będzie zmierzał do 100.
5. Słabo rozwinięta sieć ogólnodostępnych ładowarek
Nie ma co ukrywać, że dzisiaj bazą do ładowania samochodu elektrycznego jest własne źródło zasilania. Własne gniazdko w garażu, wallbox na ścianie czy ładowarka w firmie. Dzisiaj pierwszym pytaniem, które powinna sobie zadać osoba zainteresowana zakupem samochodu o napędzie elektrycznym jest: gdzie będę ładować samochód na co dzień?
Dlaczego? Ponieważ sieć ogólnodostępnych ładowarek w Polsce na tle krajów zachodniej Europy wygląda jak biała plama. Ta sieć jest wprawdzie rozwijana, ale bardzo dużo jest jeszcze do zrobienia, żeby móc wyjechać elektrykiem w dalszą podróż po Polsce i nie spojrzeć zawczasu, gdzie naładuje samochód? O problemach i wyzwaniach w ogólnodostępnych stacjach ładowania przeczytasz u nas niebawem.
A w kolejnym artykule przybliżymy tematykę Jak naładować elektryka w domu i ile mocy przyłączeniowej potrzebuję? Zapraszamy do regularnego odwiedzania naszej strony firmowej i śledzenia profili w mediach społecznościowych.